Witam wszystkich na moim nowym blogu! Pozostałe opowiadania trochę opuściłam (na całe kilka miesięcy, ale ciii), więc teraz muszę się zabrać ostro do pracy, żeby nadrobić zaległości. Wena jest kapryśna i kazała mi założyć bloga z miniaturkami Sevmione. Pierwsza z wielu (oby!) jest dość krótka, smutna i chaotyczna, ale cóż... miłego czytania!
Masywne kraty otwarły się z głuchym jękiem. Dziewczyna, leżąca na zimnej posadzce ciemnego lochu, nie miała nawet siły podnieść głowy. Wiedziała, co oznacza ten dźwięk. Kolejna porcja bólu i upokorzenia. Nie miała już nadziei na uwolnienie, wiedziała, że Zakon Feniksa nie będzie ryzykował. Odcięła się od tego, ustawiła w swoim umyśle mur i teraz schroniła się za nim, pozostawiając na wierzchu tylko strzępki świadomości. To już nie było jej ciało.
Zza kurtyny splątanych włosów ujrzała czarne buty i równie ciemną szatę swojego kolejnego oprawcy. Zatrzymał się w progu, jakby nie będąc pewnym tego, co tu zobaczył. Jednak oczekiwany przez kobietę cios nie nadszedł. Więźniarka zacharczała, próbując dźwignąć swoją głowę odrobinę wyżej, by ujrzeć mężczyznę. Zadrżała, spoglądając w jego ciemne tęczówki, których nie można było pomylić z żadnymi innymi.
Severus Snape.
Tym razem ogarnął ją strach, a mur w jej umyśle rozpadł się jak domek z kart. Wszystkie twarze, które wykrzywiały się nad nią w grymasie odrazy lub chwilowego pożądania, były bezimienne. Aż do teraz.
- Granger... - Jego szept przeciął ciszę. - Mam cię do niego zaprowadzić.
Wiedziała, co to oznacza. Dzisiaj zginie, a zanim to nastąpi, złamią ją. Sprawią, że będzie cierpiała tak, jak nigdy przedtem. Zadrżała po raz kolejny i kiwnęła powoli głową. Podjęła decyzję - umrze z godnością. Chciała wstać, trzymając się wilgotnej ściany, jednak jej nogi odmówiły posłuszeństwa i ugięły się pod nią.
Spróbowała jeszcze raz. Kiedy zrobiła krok, wiedziała, że upadnie. Jednak zanim jej obolałe ciało zetknęło się z brudną podłogą, oplotły ją dwie silne ręce i dźwignęły do pionu. Hermionę ogarnął korzenny, uspokajający zapach ciemnowłosego mężczyzny. Oparła się o jego ramię i pozwoliła wyprowadzić z celi.
- Postaram się, by zrobili to szybko, Granger - szepnął po raz ostatni mężczyzna. - Nie bój się.
- Nie boję się - zapewniła.
***
Każda jej cząsteczka krzyczała. Jej ból przeradzał się w ich śmiech, jej upokorzenie było ich pożądaniem. Ciało w którym była uwięziona, już nie przypominało tego, czym było dawniej. Wszystko zniknęło w krwistej, rozedrganej masie. Uniosła wzrok na twarz kolejnego oprawcy. Oczy już ją zawodziły, ale tej sylwetki nie pomyliłaby z nikim innym. Ciemne włosy zlewały się z jeszcze ciemniejszą peleryną. W lewej dłoni trzymał maskę, w prawej różdżkę. Oboje zadrżeli.
Sekundy stały się dla nich wiecznością, gdy wypowiadał słowa jej wyzwolenia. Dwa słowa, których tak bardzo oczekiwała. Ostatnią rzeczą, jaką zarejestrowały jej oczy, był błysk zielonego światła.
- Severusie, zakazałem wam jej zabijać! - rozległ się wrzask Czarnego Pana. - Ona była moja, Severusie! Gorzko tego pożałujesz...
Ostatnim okruchem świadomości Hermiona poczuła strach o tego mężczyznę. Jej umysł jednak wypełniło już błogie światło, a kojący głos szeptał, że wkrótce znów spotka się ze swoim wybawcą. W lepszym świecie. W jasnym świecie.
Witam! Kolejny twój blog na którego trafiłam! Miniaturka fajna, chociaż bardzo krótka. Dobrze zbudowałaś chaos i napięcie, jak na początek nie jest źle. Czekam na kolejne i na rozdziały na Olimpiadzie i Igrzyskach :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ewelina :)
Bardzo krótko, trochę chaotycznie, ale sama ostrzegałaś, więc nie mam czego się czepiać. Trochę zbyt dużo patosu, ale podobało mi się. Nie było to stracone 5 minut.
OdpowiedzUsuń